"Piotr Gaweł urodził się w Krakowie w 1928 roku. Rodzice - Maria i Stanisław - zmarli jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Nastoletnim chłopcem zaopiekowało się rodzeństwo, które niemal w komplecie zasiliło szeregi Polskiego Państwa Podziemnego. Mieszkali w Pleszowie, na terenie dzisiejszej Nowej Huty. 13-latek niemal tuż po niemieckiej inwazji został złapany przez okupantów i zmuszony do katorżniczej pracy przy budowie umocnień wchodzących w skład twierdzy Kraków. Osadzono go w forcie 49 w Krzesławicach, gdzie najeźdźcy przetrzymywali kilkaset osób. Podczas prac jeden z żołnierzy Wehrmachtu, korzystając z tego, że nikt nie przyglądał się ich rozmowie, szarpnął za rękaw Piotra i kazał mu uciekać do domu. Tak ocalił mu życie, bo nazajutrz naziści rozstrzelali wszystkich pracujących w Krzesławicach robotników przymusowych. Łącznie życie straciło tam nawet 440 osób.
Po raz drugi Piotr Gaweł uciekł śmierci w 1943 albo na początku 1944 roku. Niemcy schwytali go na terenie Krakowa, wówczas działającego już w konspiracji. 15-latek służył jako łącznik sztabu Batalionów Chłopskich i działał na terenie Wieliczki oraz okolicznych miasteczek i wsi. Wraz ze swoim towarzyszem trafił do niewoli, a po przesłuchaniu zdecydowano, że zostanie wysłany do obozu zagłady. Znalazł się w wagonie kolejowym - wraz z setkami ludzi skazanych na śmierć - w obozie pracy w Płaszowie. Nieświadomy zagrożenia postanowił uciec z transportu i nim pociąg ruszył rozebrał część spróchniałych desek, salwując się ucieczką przez bocznicę kolejową. Wraz ze swoim towarzyszem miał mnóstwo szczęścia: żaden ze strażników nie zauważył młodzieńców opuszczających transport.
Ostatnie lata okupacji spędził na nauce oraz ciężkiej fizycznej pracy - najmował się jako kosiarz - a także w konspiracji, gdzie nastolatka wspierali bracia Antoni i Franciszek, również żołnierze Polski Podziemnej. Gdy w 1945 roku przyszło wyzwolenie, po raz kolejny Piotr Gaweł (używający już pseudonimu "Rak") stanął ze śmiercią twarzą w twarz. Tym razem pluton egzekucyjny ustawili żołnierze Armii Czerwonej, którzy po donosie (prawdopodobnie jednego z sąsiadów w Pleszowie) zamierzali rozstrzelać polskich partyzantów za współpracę z nazistami. Uratowała ich Opatrzność i zrządzenie losu, egzekucję powstrzymali członkowie sztabu radzieckiej armii, którzy zainteresowali się zamieszaniem powstałym we wsi. Akurat przejeżdżali w pobliżu i postanowili zatrzymać się właśnie w Pleszowie.
Pierwsze lata po wyzwoleniu przebiegały pod kątem odbudowy zniszczonego kraju oraz przymusowej służby wojskowej, bo po 19-latka upomniało się Ludowe Wojsko Polskie. Piotr Gaweł służył w pułku piechoty, był strzelcem i uzyskał nawet wyróżnienie za znakomite wyniki na strzelnicy. Przerzucano go od Gorzowa Wielkopolskiego, po Jarocin i Żagań. Armię opuścił pod koniec lat 40. i wrócił od razu w rodzinne strony. Tam poznał i poślubił Ludwikę z domu Talaga, a w 1957 roku doczekał się jedynego syna. Zamieszkali w Brzegach, skąd pochodziła jego żona. Pracował w nieistniejącym już Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie (dziś Wody Polskie), obsługując infrastrukturę na Wiśle i dbając o jej bieżące utrzymanie. Po 27 latach pracy i wypadku został rencistą, zajął się więc hodowlą krów oraz pracą na roli.
Równolegle działał lokalnie, wspierając rodziny i krewnych żołnierzy Polski Podziemnej, którzy po zakończeniu wojny wymagali opieki. Po 1990 roku w Wieliczce powstało koło Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, pod opieką którego znalazło się kilkuset weteranów oraz ich rodziny.
Siedzibą szybko stała się Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Wieliczce, która przyjęła kombatantów. Związek prężnie działał przez kolejnych 30 lat, opiekując się weteranami i wspierając ich w trudnych życiowych chwilach. Z biegiem czasu podopiecznych było coraz mniej, tak samo jak członków wielickiego koła ZKRPiBWP. Porucznik Piotr Gaweł ps. "Rak" zmarł 10 listopada 2024 roku jako ostatni żyjący weteran i członek lokalnych władz organizacji. Spoczął na cmentarzu parafialnym w Grabiu, wraz ze swoją żoną i synem. Miał 96 lat."
Napisz komentarz
Komentarze