Już od pierwszego dnia wszyscy wiedzieliśmy, że będą to bardzo ekscytujące dwa tygodnie. Nasze horyzonty miały się rozszerzać dosłownie i metaforycznie. Wszędzie towarzyszyły nam niezapomniane widoki. Piękne Alpy wśród chmur, a potem błękitny ocean skutecznie pomogły pokonać lęk związany z lataniem, a także stres wiążący się z nowymi wyzwaniami, a miało być ich wiele…
Szybko nauczyliśmy się zasad poruszania się po lotnisku i podstaw turystycznego savoir-vivre’u, poznaliśmy też w praktyce jak ważne jest dbanie o bezpieczeństwo własne i innych. Owszem, przestrzegaliśmy naszego regulaminu, ale przede wszystkim chcieliśmy być dobrą, zgraną grupą.
El Puerto de Santa Maria powitało nas cudowną, słoneczną pogodą. Plaża pełna palm i usiana pięknymi muszlami zrobiła na nas ogromne wrażenie. Tyle emocji na początek i jeszcze nasz niezwykły hotel… Aż trudno było zasnąć wśród tylu przeżyć.
A poniedziałkowy ranek powitał nas zaskoczeniem - o 7 rano było zupełnie ciemno, dopiero w okolicach 8 zaczęło się rozjaśniać. Pierwszy dzień w szkole był bardzo szczególny. Zostaliśmy radośnie powitani przez uczniów i nauczycieli z partnerskiej szkoły Colegio de Marillac w El Puerto de Santa Maria. Podczas oprowadzania było wiele okazji do rozmów, przełamywania lodów i wstępnej integracji.
Poszliśmy na boisko. Każdy się przedstawił i powiedział co lubi robić. Następnie graliśmy w różne gry i tańczyliśmy. Później zwiedziliśmy szkołę oprowadzani przez nowych hiszpańskich kolegów. Mieliśmy pierwsze zajęcia w grupach. Zjedliśmy obiad i poszliśmy grać w piłkę nożną i siatkówkę. Dzisiaj nauczyliśmy się różnych słów po hiszpańsku np. Buenas días, Hola, Gracias, Adios. Ćwiczyliśmy komunikację w języku angielskim.
Głównym tematem projektu były wieże i to właśnie im poświęciliśmy cały wtorkowy czas w trakcie wspólnych zajęć w szkole. W mieszanych polsko-hiszpańskich grupach dzieliliśmy się wiedzą o znanych nam wieżach. Zwłaszcza te z okolic El Puerto de Santa Maria, Kadyksu i Sewilli okazały się dla nas najbardziej ciekawe. Zebrane informacje gromadzone były w dzielonych dokumentach Google. Korzystanie z nowoczesnych technologii było ważnym doświadczeniem, a okazało się, że nieźle sobie z nimi radzimy.
Po południu poszliśmy na plażę. Wieczorem wyszliśmy do restauracji El Timon. Jedzenie było bardzo dobre.
Kolejny dzień zaczął się pochmurnie, ale po niepokojąco zimnym rejsie wysiedliśmy w blasku słońca na brzegu Kadyksu - najstarszego w Hiszpanii miasta. Wkrótce po spacerze w kierunku Katedry ujrzeliśmy ją w cudownych ciepłych promieniach. Oczywiście zwiedziliśmy jej zabytkowe wnętrze i wspięliśmy się na niesamowitą wieżę, o której już tyle wiedzieliśmy. Potem była przechadzka malowniczymi uliczkami, posiłek na plaży i wiele nowych okazji do nauki, zadziwień i dalszej integracji.
Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy np. czym jest i jak działa Camera Obscura, to jest taka kamera wykorzystująca lustra
Czwartkowy poranek pozwolił nam wspólnie usystematyzować wiedzę o poznanych wieżach. Był też istotny w opisywaniu ich samych, ich historii, funkcji i wielkości. Nasze dzielone dokumenty Google zaczynały wyglądać imponująco, a do tego po południu zrobiliśmy do nich wiele zdjęć zwiedzając El Puerto.
Byliśmy w zamku Castillo de San Marcos, zwiedzaliśmy El Puerto i trzecią największą winnicę w Hiszpanii - Osbourne
Piątek to był kolejny dzień z wieżami, ale zanim zaczęliśmy w grupach projektować nasze własne budowle, spędziliśmy wspaniałe chwile bawiąc się i grając.
Jedną z gier było układanie wież z papierowych kubków. Zorganizowaliśmy zawody i zwycięzcą okazała się Paula.
Oprócz cup stacking były i inne zabawy, a wśród nich podarowana przez nas Tetra Tower, która najwyraźniej bardzo się wszystkim spodobała.
Kiedy skończył się czas zabawy, udaliśmy się na salę komputerową. Pracowaliśmy na dokumentach i rysowaliśmy wieże, jakie chcemy skonstruować.
Po sobotnim śniadaniu wyruszyliśmy do miasta Jerez de la Frontera, gdzie integracja trwała w najlepsze przez kilka godzin. Te najlepsze spędziliśmy w centrum Area Sur oraz w parku trampolin Costa Jump, gdzie znowu mieliśmy okazję zaprezentować naszą „ludzką wieżę”. I choć chłopcy cieszyli się wygraną piłką do nogi,
na sam koniec dnia przypadkowo przerzucili piłkę przez ogrodzenie obok naszego hotelu.
Na szczęście, wszystko dobrze się skończyło.
Niedziela powitała nas ulewnym deszczem. Nawet parasole i peleryny nas nie uratowały i do kościoła dotarliśmy przemoczeni. Mimo to humory dopisywały, bo zgotowano nam ciepłe przyjęcie. Ksiądz przygotował tłumaczenia tekstów liturgicznych i poznaliśmy polską rodzinę z tej parafii. A my sami włączyliśmy się śpiewając „Ci co zaufali Panu”.
Dzisiaj miał być park narodowy ale z powodu deszczu nie udało się tam pójść. Mimo to, nie żałowaliśmy, ponieważ dowiedzieliśmy się, że deszcz w tym rejonie Hiszpanii jest bardzo potrzebny.
Drugi tydzień rozpoczął się w poniedziałek od królowej nauk czyli matematyki. Uczyliśmy się jak ważne w konstrukcji jest zachowanie proporcji i ćwiczyliśmy jej obliczanie. Potem były dyskusje o współczynniku smukłości i kolejne obliczenia, po to, by wreszcie zacząć budowanie z drewnianych patyczków. Każda grupa miała bardzo ambitne plany.
Nauczyliśmy się współpracy i pracy zespołowej oraz porozumiewania się w języku angielskim z Hiszpanami.
Informacje o wieżach często krążyły wokół tej najważniejszej dla naszych gospodarzy, czyli La Giraldy. I we wtorek udało nam się ją wreszcie zobaczyć przy monumentalnej Katedrze w Sewilli. Mało tego, wspięliśmy się na jej szczyt, aby podziwiać całe wspaniałe miasto.
Przekonaliśmy się jak wygląda największa gotycka katedra na świecie.
Jest ona miejscem spoczynku Krzysztofa Kolumba. Poza tym zwiedziliśmy królewski zamek Alcazar wraz z jego cudownymi ogrodami, a na koniec dnia spędziliśmy wyjątkowy czas wśród rytmów Flamenco w bajkowej scenerii Plaza de Espana.
Środa zaczęła się od walentynkowych życzeń i serduszek, ale zaraz po przyjściu do szkoły zaproszono nas do uczestnictwa w nabożeństwie Środy Popielcowej w przyszkolnym kościele. Przygotowano dla nas teksty w języku polskim i w naszym języku włączyliśmy się czynnie do modlitwy. Cała społeczność katolickiej szkoły Colegio de Marillac wyglądała imponująco w jednakowych mundurkach. Następnie wróciliśmy do konstruowania wież, ale też do dyskusji, nowych pomysłów, kompromisów i ważnych decyzji.
A po południu wybraliśmy się do parku naturalnego, gdzie zapoznaliśmy się z ogromną bioróżnorodnością gatunków z terenów nadmorskich. Tam były wykłady, ale i rowery, i ścianki wspinaczkowe i mnóstwo zabaw sprawnościowych, a do tego znów wieże, tym razem obserwacyjne.
Czwartek był kolejnym dniem konstruowania naszych wież. Problemy się piętrzyły, ale i budowle i nasze kompetencje wraz z nimi. Coraz lepiej udawało nam się komunikować w naszych mieszanych grupach. Uczyliśmy się też
krojenia patyków tak, aby nie odkroić sobie rąk, obsługiwania paru narzędzi, a także, żeby nie wchodzić do morza, ponieważ można zmoczyć sobie skarpetki oraz, żeby nie dotykać martwych krabów.
Wieczór przebiegł pod znakiem urodzin. W naszej ulubionej restauracji El Timon śpiewaliśmy dla jubilatów i zjedliśmy pyszny tort czekoladowy.
Ostatni piątkowy dzień zaczęliśmy od pysznego śniadania w hotelu. Po nim udaliśmy się na piękną plażę, gdzie spędziliśmy czas na spacerach, grach i poszukiwaniach muszelek. Następnie poszliśmy całą grupą do szkoły, gdzie długo graliśmy wspólnie z Hiszpanami na boisku. Wieczorem poszliśmy na pożegnalny wieczór ,,Flamenco".
Wtedy też otrzymaliśmy nasze certyfikaty i mieliśmy okazję ostatni raz spędzić czas z przyjaciółmi z hiszpańskiej szkoły. Piątek był więc dniem
pożegnania się z osobami ze szkoły z El Puerto, plażą, miastem, restauracją „El Tímon” oraz z ukochaną Mercadoną.
A w sobotę czekał nas już tylko powrót do kraju samolotem i radosne powitanie z rodzicami. Żal, że ta wspaniała przygoda dobiegła właśnie końca. Na szczęście przywozimy mnóstwo przepięknych wspomnień i cennych doświadczeń.
Nauczyliśmy się wielu nowych zabaw, w które graliśmy z Hiszpanami, nauczyliśmy się jak przetrwać bez rodziców tak długi czas, oraz że warto odkrywać świat i zbierać nowe przygody.
Warto zaznaczyć, że nasza mobilność do Hiszpanii zakończyła się sukcesem, na który pracowało wiele osób. Jesteśmy wdzięczni za wspaniałe dopracowanie szczegółów podczas wizyty przygotowawczej, na której reprezentował nas Dyrektor naszej Szkoły Podstawowej im. Świętej Jadwigi Królowej w Szarowie pan Marcin Śmigla. Dzięki jego staraniom czuliśmy się bezpieczni pod każdym względem. Także przygotowanie zajęć przez koordynatorów i nauczycieli zarówno ze strony polskiej i hiszpańskiej było godne pochwały. A do tego sami uczestnicy - zdyscyplinowani, entuzjastyczni, pracowici, otwarci i zawsze uśmiechnięci - trudno wymarzyć sobie lepszą grupę. Podsumowując, pełne zadowolenie, bo zewsząd pytania o nowe możliwości dofinansowania przez Unię Europejską. Z pewnością było warto, wróciliśmy pełni wiedzy, nowych umiejętności, ale też o wiele bardziej pewni siebie, dojrzalsi i gotowi na kolejne wyzwania.
Dorota Chudecka
Aleksandra Gruszecka
Joanna Stano-Kulas
Antoni, Filip, Jakub, Jan, Julia, Karolina, Lena, Lena, Mariola, Nadia, Nadia, Natalia, Piotr, Sebastian, Szymon
(w projekcie wzięły udział dwie Nadie i dwie Leny)
Napisz komentarz
Komentarze